Pod koniec pracowitego dnia, nawet smaczny posiłek może okazać się zbędny. Ponieważ czasami organizm nie potrzebuje energii, bo ma jej już wystarczająco dużo. W takie wieczory organizm nie ma ochoty na eksperymenty, skomplikowane tekstury i wyraziste przyprawy. On pragnie prostego ciepła. Smak, który nie wymaga oceny. Ruchy, które nie pobudzają kolejnej fali myśli.
Mała miseczka ciepłej kaszy gryczanej, kilka plasterków duszonej cukinii, pieczone jabłko – to nie jest „zdrowe odżywianie”, to sposób, żeby powiedzieć swojemu ciału: widzę twoje zmęczenie, nie dokładam ci ciężaru. W ciszy, przy wyłączonym ekranie, takie jedzenie działa jak wewnętrzny kompres. Nie od razu. Jednak po 15–20 minutach mięśnie stają się bardziej miękkie, a myśli wolniejsze. I zapada cisza, która nie potrzebuje słów.